Jeszcze wczoraj ustawiałem na termostacie pokojowym temperaturę 25 stopni i można było latać po chacie w samych gaciach, a dziś odczułem/zauważyłem spadek. Poprawę komfortu cieplnego odczuwa się dopiero, gdy zadana temperatura termostatu będzie opiewać na 27 stopni. Kaloryfery wówczas dopiero zaczynają pracować i jest ciepło w domu, ale też nie ma jakiegoś szału, gdzie dotychczas przy tej temperaturze można by się ugotować. Mało tego, gdy zwiększało się temperaturę, nie trzeba było długo czekać na efekty. Na piętrze zaś kaloryfer w łazience grzeje tylko od dołu, pozostałe w domu są ciepłe tylko w połowie. Nie są zapowietrzone, sprawdzałem.
Co może być powodem?